VandrawOfficial
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

1# Twarde Lądowanie...

3 posters

Go down

1# Twarde Lądowanie...  Empty 1# Twarde Lądowanie...

Pisanie by Van Nie Paź 20, 2019 11:03 am

***

Spoiler:

" Saiyanie walczyli dalej... Broniąc się ostatkiem sił, wszystko co im zostało to zginąć za ukochaną planetę... Pałac był szczelnie zamknięty więc żaden z walczących nie miał opcji odwrotu... Zepchnięci pod samą bramę padali jeden po drugim pod nogami zmiennokształtnych... Widok rozdzierał serce... Vegeta przegrała... "


***

Droga z Portu do Pałacu wyścielona była martwymi ciałami ogoniastych, żaden walczący nie przeżył. Ostatnie siły będące poza murami , broniły się już tylko duchem walki. Główna brama nadal była szczelnie zamknięta a zepchnięci wojownicy oddawali życie z honorem. Wróg nie miał dla nich litości, głowy Trenerów zwisały zamkniętej w dłoni jednego z dowódców Xenońskich. Changelingi mogły być dumne i napawać się zwycięstwem nad odwiecznym przeciwnikiem. Powstali z kolan i rzucili Saiyan pod swoje stopy. Cenę zapłacili ogromną, ich wyzwoliciel oddał własne życie aby gady znów stały się jedyną potęgą w kosmosie. BioFrost zginął w wielkim wybuchu, dając początek i nowe narodziny Xenończykom. Walczyli dla jednej jedynej sprawy, Kiedy Vegeta była podzielona dla nich była to szansa na zerwanie kajdan...


***

Na pokładzie panowała przerażająca cisza, zmuszeni do posłuszeństwa wojownicy korony wykonywali rozkazy Halfki. Dobrze wiedzieli jaki los ich za to spotka i jaką hańbą okryli swoje imiona. Ten którego zadaniem było pilnowanie Księcia, targnął się na własne życie. Widząc obleganą Vegetę z kosmosu i to co dzieje się w pałacu dzięki transmisji obrazu, nie wytrzymał... Zakończył swoją męczarnie... Będący na skraju samotnej ścieżki Raziel mógł obserwować jak oddalają się od ojczystej Planety, jak powoli znika w jego oczach. To był ostatni moment w którym widzi Dom. W jednej chwili stał się Ofiarą własnych ludzi których tak naprawdę chciał uratować. Pamięć o nim przepadła na wsze czasy... Mógł tylko zamknąć oczy i wyzionąć ducha zrzucając cały ten ciężar ze swych barków...


***


Ostatni żyjący wojownik korony który odpowiedzialny był za stary statku, stał teraz w bramie. W ręku trzymał pilot, odpowiadający za awaryjną detonację pojazdu. W oczach miał obłęd, puste spojrzenie utkwiło w Halfkę. On już podjął decyzję...



----------------------------------------------------------------------------------


Pokład Sił Uderzeniowych Xenon.


" Rozkazy rozchodziły się po walczących... Zmiennokształtni wciąż mieli przewagę, na polu bitwy... Mogli bez problemowo komunikować się i rozporządzać walczącymi w przeciwieństwie do broniących ... Dopiero doniesienia o wrogim pojeździe stały się na moment priorytetem... Osłona Pałacu zapewniała bezpieczeństwo i całkowite ukrycie Sił, dopiero opuszczenie go ujawniło pozycję skradzionej maszyny... Ostrzelanie zajętego portu, uniemożliwiło odpowiedź mieszańców... Teraz tylko Główny Okręt mógł zetrzeć w pył wrogi statek... Który Nie zamierzał atakować, a co sił uciec poza Planetę... Pozbawiony osłon Pałacu, ujawnił kto dokładnie znajduje się na pokładzie ... Rozkazy były jasne... "

Podniosły się okrzyki zwycięstwa, ostatni potomek rodu królewskiego Vegety właśnie się ewakuuje. Jaszczury wiwatowały, klnąc i spluwając pod nogi umarłych ogoniastych. Wojna była przesądzona, pozostało pojmać uciekający okręt, a następnie zabić księcia Raziela. Natychmiast wysłano pościg, który momentalnie ruszył za małpami. Pędzili co sił, aby tylko dopełnić swojej zemsty, była to sprawa honoru, żeby przywlec księcia i rzucić pod nogi władcy Xenonu. Dystans który dzielił maszyny, sukcesywnie się zmniejszał i jaszczury powoli szykowały się do zajęcia przeciwnej jednostki, jednak będąc już odpowiednio blisko ich oczom ukazał się ogromny błysk. Tak wielki że na dłuższą chwilę stracono łączność z głównymi siłami uderzeniowymi.

Gdzieś pod pokładem, w miejscu, którego zadaniem było przetrzymywanie więźniów spoczywał jeden changeling. Dlaczego pobratymcy uwięzili własnego towarzysza, ta historia sięgała jeszcze daleko sprzed wydarzeń na planecie Vegeta lub samego ataku. Teraz jednak, pomieszczenie w którym znajdował się gad, zatrzęsło się a światło jakie je wypełniało przybrało barwę czerwieni, niewątpliwie oznaczało to kłopoty. Cały statek był w stanie alarmowym, niestabilność maszyny rzucała wszystkim wewnątrz z dziecinną łatwością. Chaos jaki powstał zatracił w końcu całą obsługę statku, nie dało się zliczyć ile minęło kwadransów czy nawet godzin. Turbulencja trwała jeszcze dość długi czas aż nie powstała głucha cisza przerywana, wyładowaniami z naderwanych kabli i osprzętu okrętu. Wszystkie istoty więzione na najniższym pokładzie, odniosły mniejsze lub większe obrażenia. Uszkodzenia, otworzyły niektóre z magnetycznych krat ale jeszcze nie wyłoniła się zza nich żadna istota. Więziony jaszczur był wolny, jego pomieszczenie został doszczętnie zniszczone a on sam wyrzucony gdzieś na korytarz placówki. Mógł zbierać dopiero myśli, powoli podnosząc się z ociekającej krwią stalowej płyty . Wokół widział tylko pulsującą czerwień migawki alarmu, a słyszeć się dało zawodzenie rannych istot. Gdzieś w oddali na pewno dochodził odbijający się echem dźwięk kroków a nawet biegu, więcej niż dwóch postaci. Z pewnością zbliżali się do najniższego pokładu, który robił za tymczasowe więzienie. Zaraz obok zbierającego się z ziemi jaszczura była kolejna cela, światło było tam mniej intensywne, najwidoczniej zmiany na statku je uszkodziły, dało się jednak rozpoznać sylwetkę, która pasowała niewątpliwie do ogoniastej. Wojownik leżał ranny, spoglądając tylko jednym otwartym okiem na gada, ich spojrzenia w końcu się spotkały ale całą sytuację przerwało nadejście dwóch biegnących co tchu operatorów okrętu.

OCC:

Witam> Smile To początek sesji fabularnej ale pisanej. Wszystko jest jak w poście. Jeśli chcecie coś wyjaśnić pytajcie. Sytuacja jest bardzo prosta. Statek którym ścigaliście uciekinierów z Vegety, miał dość spore kłopoty. Nie wiedzie dlaczego, w sumie mało co wiecie. Jesteście na najniższym pokładzie dla więźniów. Schodzi do was na pewno dwójka, jak nie więcej istot z wyższych stopni. Życzę udanej zabawy. Kolejka pisania. Fridge > Mortis
Van
Van
Admin

Liczba postów : 3
Join date : 22/09/2019

https://vandrawofficial.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

1# Twarde Lądowanie...  Empty Re: 1# Twarde Lądowanie...

Pisanie by Fridge Wto Paź 22, 2019 2:34 pm

Zdrajca... Przecież to mnie zdradzono.
      Minęły dni, tygodnie, miesiące, być może nawet lata. Już dawno stracił rachubę czasu. Omiótł wzrokiem zaciemnione pomieszczenie. Obraz tego miejsca był wyryty w jego pamięci tak bardzo, że mógł wydłubać sobie oczy, a mimo to poruszałby się po nim z nieosiągalną wręcz gracją. Znał tu każdy mroczny kąt. Pętające go kajdany, były zdecydowanie szczytowym osiągnięciem jego rasy. Dzięki nim nie był wstanie nawet kiwnąć palcem. Śmierć w tym przypadku byłaby aktem bezgranicznej łaski, niestety zmiennokształtni nie należeli do łaskawych, a wieczne więzienie, brzmiało zdecydowanie bardziej groteskowo niż egzekucja. Umysł, źle znosi izolację, ale czy ktoś taki jak Fridge, mógłby postradać zmysły drugi raz? Wątpliwe.

      Ledwo wyczuwalne drganie przeszło przez pomieszczenie. Postać ukryta w półmroku uniosła nieznacznie głowę, zaintrygowana.
-Czyżby...Nie to niemożliwe.
Odrzucił od siebie tą myśl. Nadzieja, a następnie gorzkie rozczarowanie to ostatnie czego potrzebował. Spuścił głowę i zamknął oczy.
Trzymające go więzy gwałtownie zadrgały, całkowicie wytrącając go z letargu. Pomieszczenie rozjarzyło się czerwienią, a z korytarza dobiegł głos syren. Coś się wydarzyło. Zdecydowanie coś niespodziewanego. Na twarzy jaszczura zagościł uśmiech pogardy. Przez sekundę poczuł nawet coś... Przepływ mocy? Czyżby trzymające go więzy słabły?
Huk. Potężne uderzenie. Kajdany w jeden chwili pękły, a siła uderzeniowa cisnęła gadem o tylną ścianę, odbierając mu dech. Pierwszy raz poczuł coś... Więcej. Cały statek zatrząsł się, rzucając zmiennokształtnym o podłogę. Same turbulencję nie były problemem, Fridge czuł oszołomienie powracającą do niego mocą. Rozbijające się ciało o posadzkę, było niczym z tym, co czuł gdy cały jego organizm, wracał do siebie po wiekach bezczynności i odcięcia od ki.

      Podłoga zaczynała się unosić. Elektryczne drzwi zatrzęsły się, a z zamka popłynęła fala iskier. Wejście zapiszczało przeraźliwie, otwierając się. Changeling wyleciał z hukiem trafiając na korytarz, drzwi z hukiem zamknęły się, omal nie pozbawiając go ogona. Wylądował na przeciwległej ścianie, a z ust wydobył się potępieńczy śmiech. Z pomieszczenia dobiegł mechaniczny dźwięk, a następnie eksplozja posłała gada w głąb korytarza. Przekoziołkował kilka metrów lądując ostatecznie na podłodze, zanosząc się histerycznym śmiechem. Wszystko ucichło. Niemal. Do jego uszu docierał dźwięk uszkodzonej elektroniki i jęki rannych. Na podłodze leżało kilka nieruchomych ciał, a posadzka umazana była od krwi. Całego obrazu zniszczenia, dopełniało od czasu do czasu migoczące światło. Fridge przeleżał dłuższą chwilę na posadzce, a gdy zyskał pewność co do stabilności, powoli podniósł się wspierając się o ścianę.
Omiótł dokładniej wzrokiem miejsce w którym się znalazł. Naprzeciwko niego, dostrzegł otwartą celę, a w niej... Sayianina. Rannego, ale żywego. Ich wzrok spotkał się. Fridge nawet na moment nie przestał się chichotać. Dopiero po chwili zorientował się, że z głębi korytarza dobiegają kroki. Skupił na chwilę myśli, odrywając wzrok od rannego wojownika, patrząc w głąb korytarza.
-Dwóch, płotki. Będę mógł wyciągnąć z nich informację... A ta małpa... Nie jest dla mnie zagrożeniem, a może być użyteczna.
Skoncentrował się i zaniżył swój poziom mocy, do takiego by ta dwójka poczuła się pewnie, schodząc tutaj. Odwrócił się z powrotem do leżącego sayianina i przemówił chrypliwym głosem. Zdążył odzwyczaić się od mówienia.
-Wstawaj. Mamy statek do posprzątania. Zajmę się tą dwójką, a Ty sprawdź cele. Może ktoś jeszcze będzie wstanie pomóc nam w... Deratyzacji.
Na jego twarzy pojawił się jeden z tych paskudnych uśmiechów. Odepchnął się od ściany i chwiejnym krokiem ruszył w głąb korytarza, wciąż zanosząc się zduszonym śmiechem.

Fridge

Liczba postów : 2
Join date : 22/10/2019

Powrót do góry Go down

1# Twarde Lądowanie...  Empty Kim jestem?

Pisanie by Mortis Czw Paź 24, 2019 8:32 pm

Błysk! To ostatnie wspomnienie, które jak gasnące echo, odbijało się w jej głowie. Dziwny huk i uczucie, którego nie była w stanie opisać ani zrozumieć.
Teraz znajdowała się w małym pomieszczeniu. Skulona czuła spływającą posokę po jej twarzy. Dłonie miała ciężkie i lepkie od krwi, lecz najgorszy był pulsujący ból głowy. Ból, który nie pozwalał zebrać myśli ani wspomnień.
Chicory to było jedyne co krążyło po jej głowie. Czy to moje imię- cicho westchnęła. Niczego nie mogla być pewna. Jej długie jasne włosy luźno drgały, szalejąc w nieładzie. Ciało przeszywały dreszcze, a umysł cicha pustka. Wśród mroku w którym tkwiła, czuła się bezpiecznie, czerwone światła migoczące na korytarzu, drażniły jej oczu, a hałas jeszcze bardziej nasilał ból głowy. Jednak pomimo wszystko, była w stanie dosłyszeć odgłos kroków. Ktos przechodził tuz przed jej cela. Był to jaszczur. Gdy tylko go dojrzała, nie wiedząc czemu, poczuła przypływ gniewu, lecz zarazem dziwnej nadziei. Jaszczur ten również wyglądał na rannego, podtrzymywał się ściany swoja muskularna ręka. Z drugiej spadały krople dziwnej cieczy, może krwi, które spływały stróżkami po całej kończynie, biorąc swój początek gdzieś na barku. Na nadgarstkach wciąż widniały ślady kajdan, które musiały go pętać. Jeśli i ja jestem tutaj więźniem, to może być moja szansa - pomyślała. Jaszczur zatrzymał się i przeszył ja swym spojrzeniem. Powiedział coś, lecz w hałasie i bólu który ja trawił, nie wiele była w stanie zrozumiem, lecz dosłyszała najważniejsze. Znajdź tych którzy mogą nam pomoc.
Całymi silami podparła swoje ciało, które wciąż wiotkie zdawało jej się niezrównanie ciężkie. Kiedy się podniosła, wciąż trzymając się ściany, zaczęła powoli iść w kierunku korytarza. Dźwięki syreny z każdym krokiem nasilały się, sprawiając jej coraz więcej bólu.
Jestem silna- powtarzała w myślach, muszę być silna! Kiedy stanęła w drzwiach zaczęła słyszeć zbliżające się kroki, nie była w stanie ocenić, do ilu osób nalezą. Jednak była pewna ze jest ich więcej niż jeden. To nie może znaczyć nic dobrego- wyszeptała.
Niedaleko jej, po stronie przeciwnej ściany, dojrzała ciemne pomieszczenie. Postanowiła sprawdzić czy zdoła tam znaleźć kogoś lub coś przydatnego. Lecz gdy już prawie znalazła się przed wejściem. W jej głowie zaczęły szumieć pytania, nie dające się odpędzić. Jak rozpoznam wroga od przyjaciela. Jak rozróżnię to co mnie może uratować, od tego co mnie zabije. Kiedy nic nie pamiętam, poza błyskiem i bólem. Przełknęła głośno ślinę. Tak głośno, ze gdy odwróciła wzrok, by na chwile jeszcze spojrzeć w głąb korytarza, dojrzała przypatrującego się jej jaszczura. Musiało to zwrócić jego uwagę. Lęk przeszywał ja jak strzała, jednak ona była odważna. Wciąż cicho szeptając - jesteś silna! Wkroczyła w mrok pomieszczenia, który ja przerażał.

Mortis

Liczba postów : 2
Join date : 12/10/2019

Powrót do góry Go down

1# Twarde Lądowanie...  Empty Re: 1# Twarde Lądowanie...

Pisanie by Van Sob Paź 26, 2019 1:06 pm

Muzyka:
Spoiler:


" Jaszczur miał okazję przypomnieć sobie uzbrojenie załogi statku Xenońskiego... Liczna armia wyposażona w miotacze Ki... Amatorzy mający za zadanie wykrwawić wroga własnym życiem... to ich zmiennokształtni wysyłali na pierwszą linię ognia... A teraz dwóch z nich zeszło do cel więziennych... "

Widok jaki napotkali przeraził ich do szpiku kości, część cel była już otwarta choć nie z każdej wypełzła jeszcze istota. Ale to najmniejszy problem, na środku stał już uwolniony Zmiennokształtny, który co najgorsza zbliżał się do niech powolnym krokiem, otoczonym dźwięcznym odgłosem śmiechu. Tak wynaturzonym że dwóch śmiałków spojrzało tylko po sobie, a czując narastające przerażenie, momentalnie sięgnęli po miotacze Ki.

- N-Nie zbliżaaaaj się... !!! - dało się słyszeć z początku korytarza.

Nie minęła chwila a pomieszczenie rozbłysło iskrzącym się promieniem. Zaczęli ostrzał z całą brutalnością, nie było tam ani grama litości. O ile tak mizernej siły broń nie zrobiła by wrażenia na Fridge'u, tak ostrzał wewnątrz pokładu niósł za sobą dodatkowe eksplozje w tym również wyładowania energetyczne pojedynczych elementów. Kilku sekundowy pokaz z miotaczy, wywołał lawinę wybuchów na niższych pokładach. Sprawcy całego zamieszania już dawno zniknęli w kłębach dymu i ogniu jaki się wytworzył, nikogo by nie zdziwiło gdyby pozabijali samych siebie w tym akcie amoku.

" Fridge leżał pod ścianą, lekko przysypany odłamkami... nawet coś tak nieostrożnego jak wybuch pokładu nie pozbawiło by go życia... Jednak wygięty kawałek metalu, otulony twardym stopem, który niegdyś chronił wnętrze statku... Przemknął pod morderczym kątem podczas wybuchu obok twarzy jaszczura... Przeciął miękką skórę i pozostawił ciągnącą się w dół szramę... "

Oddalona o kilka dobrych kroków Chicory, została rzucona za sprawą impetu na sam koniec korytarza, niefortunnie wpadając do jednej z cel, doszczętnie niszcząc wejście swoim ciałem. Pozostanie po tym zderzeniu nie jedna blizna i posiniaczenie. Zanim zebrała myśli, pokład ogarnięty był dymem, ogniem i narastającymi wybuchami. Ogoniasta czuła jak jej ramię zamienia się w żywą ranę, najwidoczniej jedna z eksplozji raniła ją. Teraz gdy ostatecznie zbierała się z ziemi, unosząc z trudem głowę, jej oczy spotkały się z obrazem przerażającej postaci...

" Olbrzymi ślepia wypełnione mrokiem, tak gęstym że dłuższy kontakt pozbawił Chicory'e świadomości, czuła jakby w ułamku sekundy przeniosła się poza otaczający ją świat... Ból głowy narastał, a za tym przerażenie wojowniczki... Nigdy wcześniej nie czuła tak silnego oddziaływania na swoją wolę, gdyby nie kolejny wybuch, gotowa była zdjąć magnetyczne kajdany z wychudzonych dłoni nieznanej postaci... "

Postać jaką ujrzała Ogonista:

Spoiler:

Eksplozja zerwała ich kontakt wzrokowy a uwolniony dym przysłonił wszystko, ukrywając tajemniczą postać gdzieś w czeluściach mroku. Ranny jaszczur który rozbił się plecami na końcu korytarza, również oniemiał na moment, choć jego nie łatwo było zdziwić. Wiele już w swoim żywocie widział i doświadczył, a tutaj coś jednak przykuło jego uwagę.

Czerwona migawka ustała, wszystko wokół było pozbawione pierwotnego ładu, odgłosy ucichły, ranne ciała wykrwawiały się a ogoniasta wypełzła z celi wprost na korytarz gdzie leżał zmiennokształtny. Po tajemniczej postaci nie było śladu, trudno było by teraz cokolwiek tu zauważyć, gęsta zasłona wypełniała pomieszczenie. Changeling nie odczuwał w pobliżu żadnych oznak życia czy energii, nie wróżyło to w sumie nic dobrego. Jedno było pewne, teraz są zdani tylko na siebie. Droga na pokład wyżej stała otworem...

Zmiennokształtny lepiej orientował się w budowie okrętu, więc mógł zdecydowanie przodować wiedzą gdzie mogą się udać i jak najszybciej opuścić uszkodzoną maszynę. Będą mieli do pokonania tylko kilka sektorów, miedzy innymi, sektor zaopatrzenia, War'room i Główna bramę. O ile zdecydują się na tą drogę, w innym wypadku pozostaje im udać się w górę kończąc podróż na mostku, siedzibie dowodzenia.

OCC: Jak w poście, Smile w razie czego pytać.
W rzutach było 1 i 4, najgorszy rzut i poniżej połowy więc też nie najlepiej stąd obrażenia i taki przebieg sytuacji miśki Smile.
Van
Van
Admin

Liczba postów : 3
Join date : 22/09/2019

https://vandrawofficial.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

1# Twarde Lądowanie...  Empty Re: 1# Twarde Lądowanie...

Pisanie by Fridge Wto Paź 29, 2019 12:47 pm

Nieszczęścia chodzą parami. Albo Sayianami.

     Fridge spodziewał się reakcji miernot które stanęły na jego drodze. Od zawsze wzbudzał strach wśród swoich wrogów. Jego niekonwencjonalne zachowanie działało zawsze bardzo... Niepokojąco.
Stawiał krok za krokiem kiedy posypała się na niego fala pocisków. Każdy trafiony pocisk zbijał od niechcenia wierzchem dłoni. Sprawiało mu to nawet dziwną radość. Zapomniał jednak, że w odróżnieniu, od niego, otoczenie nie jest tak wytrzymałe. Całym pokładem zaczęły wstrząsać mniejsze eksplozje, które zaskoczyły zmiennokształtnego i posłały go na jedną ze ścian. Cały korytarz pokrył się mgłą gęstą jak mleko, przysłaniając cały widok.

     Otrząsnął się pod stertą gruzu, czuł ciecz spływającą po jego policzku. Wysunął język i oblizał się. Jego własna krew. Ciało przeszył dreszcz podniecenia. Tak dawno... Wieki od momentu kiedy poczuł smak jakiejkolwiek krwi. Zebrał w sobie energię i siłą umysłu podniósł elementy statku które przygniotły go do ziemi. Machnął prawicą w głąb korytarza posyłając gruz w kierunku w którym jeszcze przed chwilą stali uzbrojeni w zabawki wojownicy. Podniósł się, otrzepując się z pyłu i rozglądnął zaintrygowany. Nie czuł nic. I to był problem. Jeszcze przed chwilą wyczuwał źródła energii na statku. Nie było ich zbyt wiele i wszystkie na niskim poziomie, ale teraz nie wyczuwał żadnej istoty. Tak jakby ktoś jednym gestem ręki zgasił wszystkie świece na świeczniku. Podejrzane... Jedyne źródło mocy biło od ogoniastej. Fridge nie musiał jej widzieć, doskonale wiedział gdzie się znajduje.

     Podszedł do Sayianki i uklęknął przy niej. Chwycił ją za podbródek i przybliżył do swojej twarzy, uśmiechnął się w paskudny sposób.
-Po pierwsze zrób coś z tą kontrolą mocy. Ki wylewa się z Ciebie jak z rozprutej świni. Nawet ślepy by Cię zauważył.
Odwrócił głowę, zerkając w głąb korytarza. Przez chwilę miał przeczucie jakby...
Znowu spojrzał w kierunku ogoniastej.
-Masz dwa wyjścia. Pierwsze: Dokładnie opisał jej drogę wyjścia z okrętu przez główną bramę.
-Nie wyczuwam na tym okręcie żadnej żywej istoty. Nawet Ty powinnaś wypełznąć żywa. Możesz też udać się ze mną na mostek dowodzenia. Mam kilka spraw do załatwienia. Ale ostrzegam małpo. Wejdź mi w drogę - zabije. I nie myśl, że będę ratował Twój parszywy ogon. Jesteś zdana na siebie.
Odepchnął jej twarz i podniósł się. Otrzepał dłonie, przeciągnął się i rzucił sam siebie.
-Czas zabić kilka jebanych jaszczurek.
Ruszył zdecydowanym krokiem w kierunku siedziby dowodzenia.

Fridge

Liczba postów : 2
Join date : 22/10/2019

Powrót do góry Go down

1# Twarde Lądowanie...  Empty Re: 1# Twarde Lądowanie...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach